Rozdział 1
"Chyba żartujesz! Czy mam na czole napis Alex Whitman ? swatka!? Mam sprawić by stali się parą?! Oni nawet nie przebywali ze sobą w jednym pokoju dłużej niż pół godziny, a jeśli to w sytuacjach kryzysowych! Poza tym nawet nie mogę umówić się z Isabel!".
"Musimy działać szybko. Za kilka godzin Max, którego znasz, będzie śpiewał serenadę z zespołem Mariachi pod balkonem Liz, musimy temu zapobiec," powiedział Future Max, ignorując to co powiedział Alex.
Alex przestał się spierać i spojrzał na Future Maxa. "Zanim zrujnuję życie Liz, powiedz kto jest twoją bratnią duszą?"
"To zbyteczne. Może spotkam ją w przyszłości, jeśli nie to trudno.?
Alex usiadł i z niedowierzaniem patrzył się na Future Maxa.
"Chcesz zaryzykować?"
"Jeśli tego nie zrobię, będziemy zgubieni."
"Opowiedz mi o niej," Alex poprosił.
"Była skórem. Zdradziła własną rasę, pracowała jako szpieg."
Alex wiedział, że już nic więcej z niego nie wyciągnie. "Chodźmy. Mam pomysł jak zrujnować Liz życie. Ale potrzebna mi pomoc."
"Ty – "
"Chcesz żeby się udało?".
Future Max pochylił głowę. "Chcę."
"Świetnie. Więc chodźmy."
"Mówiłeś coś o serenadzie i grupie Mariachi, tak? Więc, wynająłeś ich czy po prostu natknąłeś się na nich po drodze do Liz?"
Future Max Spojrzał na Alexa niepewnie. "Wynająłem. Czemu pytasz?"
Alex wziął książkę telefoniczną. "Pamiętasz może ich numer?"
Future Max potrząsnął głową. "Nie, ale znalazłem ich numer w książce telefonicznej więc ...." powiedział, wskazując na książkę telefoniczną, którą trzymał Alex. Zaczęli przeglądać numery.
"Ok, znalazłem." Alex podał Future Max'owi telefon. "Odwołaj ich." Zanim Future zdążył zaprotestować, Alex wyciągnął 1$ z kieszeni i dał mu.
"Czaruj, Max." Future Max zmienił banknot w sto dolarów. Alex wziął pieniądze i schował do kieszeni. "Zadzwoń teraz, później im zapłacimy. Wtedy nie będą źli," Alex wytłumaczył. Future Max wybrał numer i odwołał ich występ.
"To nie zatrzyma Maxa." Alex spojrzał na Future Maxa.
"Wiem, ale zyskamy trochę czasu." Alex podniósł klucze. "Chodźmy."
* * *
Alex okrążał miasto, szukając Maxa. Dopiero co zapłacili zespołowi Mariachi.
"Gdzie on może być?"
"Wiem gdzie on jest. Jest w kwiaciarni." Alex szybko zawrócił, i po chwili byli pod kwiaciarnią. Zauważył , że Future Max, był trochę zdezorientowany. "Hej, dobrze się czujesz?"
Future Max potrząsnął głową. "Wydaje mi się, że moje wspomnienia się zmieniają... Ale skoro nadal jestem tu, wydaje mi się, że moja praca tu jeszcze nie jest skończona."
"Twoja parca ..." Alex zamilknął kiedy zobaczył Maxa flirtującego ze sprzedawczynią. Nigdy nie widział go tak 'otwartego'. Spojrzał na Future Maxa.
"Z przyjemnością pomogę rozdzielić ciebie i Liz."
Future Max stanął za nim. ?Chcesz żeby ktoś nas zauważył?" Alex spojrzał na Future Maxa.
"Czy mógłbyś zmienić benzynę w cukier?"
"Co?? To by popsuło samochód,? Future Max powiedział, okrążając auto.
"Wielka szkoda, że nie może zabić kierowcy," Alex zamruczał. Nie mógł się powstrzymać. Liz była dla niego jak siostra.
"Stań za mną, zasłonisz mnie." Future Max dotknął samochodu, po czym obaj do niego wsiedli.
"Więc co, zrobiłeś?"
"Zamieniłem benzynę w cukier, a później w metal, który występuje tylko na Antarze, i bardzo trudno go roztopić. Ale z czasem może się to udać, mamy przynajmniej pół godziny."
Alex milczał przez chwilę. ?Nie poradzę sobie sam," Alex ostrzegł Future Maxa.
* * *
Alex nerwowo uderzył w drzwi. "Potrzebuję twojej pomocy, Isabel."