Guz

Termin Na Święta (1)

Wersja do druku Następna część

Początek jednego z tysięcy istniejących już ff. Jeżeli wam się podoba to dajcie mi znać(e-mail),a jeśli nie to też napiszcie. Z góry thx.

***

Zaczęło się dziewięć miesięcy temu. Nie miałam pojęcia co zrobić, postanowiłam porozmawiać z Michaelem. Wybrałam chyba nie najlepszą porę bo było już późno w nocy, kiedy stanęłam u jego drzwi i zapukałam. Wyglądał tak jak się spodziewałam, nie uczesane włosy, pogniecione ubranie, zaspane oczy.

— Michael, jestem w ciąży z Alexem. – oznajmiłam, a po moim poliku popłynęła łza. Dziecko w drugiej klasie liceum to poważny problem. Niektóre kobiety potrafiły sobie poradzić ale ja raczej nie byłam jedną z nich. Miałam tylko nadzieję, że będę mogła liczyć na Alexa. W końcu to też jego dziecko.

— Hmm, nie wiem co powiedzieć – nigdy wcześniej nie widziałam Michaela tak zaskoczonego. – Wejdź. – otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Usiedliśmy na jego podniszczonej kanapie. Przez chwilę patrzył w mrok za oknem. Spoglądał tam jakby czegoś szukał. – Bawicie się ze mną w ukrytą kamerę? – zapytał z uśmiechem na ustach. – Lubię takie rzeczy ale jeśli robicie to w dzień.- uśmiech zniknął z jego twarzy – Bo teraz jestem śpiący i klnę się na Boga,że jeśli robisz sobie ze mnie jaja to użyję moich zdol...- zaczynał się denerwować więc mu przerwałam.

— Mówię prawdę. – ucięłam, starałam się nie płakać i udawało mi się. On chyba jeszcze nie zrozumiał tego co mu powiedziałam. Popatrzył na mnie, chwilę to trwało.

— Kiedy to się stało? Znaczy no wiesz...kiedy doszło do...no wiesz? – zapytał. Podejżewam, że naprawdę go to nie interesowało.

— Kilka tygodni temu, sama nie wiem jak dawno. Chcieliśmy spróbować jak to jest być kompletnie pijanymi. Wypiliśmy wtedy sporą ilość alkoholu. No, a poźniej...tak jakoś wyszło. – odpowiedziałam. Patrzył na mnie dalej.

— Powiedziałaś mu? – kolejne pytanie. Znał odpowiedź, cholera, znał odpowiedź, a jednak zapytał.

— Nie. – szepnęłam. – Tobie pierwszemu mówię. – odwrócił odemnie twarz, popatrzył na sufit, złapał dłońmi swoją głowę i niedowieżająco nią pokręcił. Później mnie przytulił i zapytał czy chcę u niego przenocować. Zgodziłam się.

***

Teraz, kiedy to wspominam, cała ta sytuacja wydaje mi się niezwykła. Poznałam wtedy Michaela od tej drugiej, opiekuńczej połowy. Wszyscy okazali się dziś bardzo opiekuńczy odwieźli mnie do szpitala jak szybko mogli. Trzy godziny temu zadzwoniłam do Alexa i powiadomiłam go, że chyba się zaczęlo, dziesięć minut później Max, Michael i oczywiście Alex wieźli mnie już do szpitala. Przez ostatnie miesiące wszyscy się odemnie odrobinę odwrócili łacznie z rodziną, Alex jednak był przy mnie, a dziś wszyscy oni mnie odwiedzili. Może pogodzili się już z faktem, że to dziecko się urodzi. Ja pogodziłam się już dawno, nawet zdążyłam pokochać tego małego człowieka, który żyje we mnie. Za wcześnie żebym wierzyła, iż wszystko będzie dobrze. Jutro wigilia, a ja leżę w szpitalu. Ciekawa jestem czy tegoroczne święta spędzę z moim dzieckiem. Pewnie nie. Nawet gdybym dziś urodziła to i tak nie wypuszczą mnie stąd przez jakiś czas. Pozostaje mi tylko czekać. Bardzo długo obawiałam się powiedzieć Alexowi, jednak w końcu zdecydowałam się to zrobić.

***

Wybrałam bardzo piękny, letni poranek. Sama nie wiem o czym wtedy myślałam. W piękny poranek Alex będzie zachwycony tą nowiną? Może pomogło.Wykazał się ogromnym opanowaniem, jak zawsze był też odpowiedzialny. Wiedziałam którędy chodzi do szkoły i czekałam na niego w połowie drogi. Zobaczyłam, że idzie z głową spuszczoną w dół, myślał o czymś wtedy do niego podbiegłam.

— Alex, musimy porozmawiać. – powiedziałam do niego. Chłopak natychmiast skierował na mnie wzrok i uśmiechnął się.

— Cześć, o co chodzi? – zapytał z ciekawością. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, więc wybrałam, że oznajmię mu to tak po prostu.

— Noszę w sobie Twoje dziecko.



Wersja do druku Następna część