GRA ZŁUDZEŃ
część III
Maria była przerażona. Nie sądziła, że do tego dojdzie. Spojrzała na Alexa. Na jego twarzy malowało się zdziwienie, ale widać było że jest również bardzo zmartwiony. Maria popatrzyła na swojego chłopaka poruzumiewawczo.
— Idź... – powiedział niemo i zaraz potem spóścił głowe. Maria zbiegła ze sceny i ruszyła w strone wyjścia.
— Ale numer... – podsumował Kyle.
— Przymknij się!! – Tess wydawała się być bardzo zdenerwowana.
— Lepiej chodxmy stąd. – powiedział Max.
— Tak bedzię najlepiej. – przytakneła mu Liz , po czym wszyscy pojechali do domu zostawiając Alexa samego z zespołem.
— Ale jazda stary!!! – powiedział perkusista. – Takich efektów nie ma chyba żaden zespół.
— Tak Jake. Takich spięć niegdzie nie znajdziesz. A teraz zbierajcie się chłopaki!!! – poprosił Alex.
Biegła ile sił w nogach. powoli zaczęło brakować jej tchu. Ale znalazła go wkońcu. Siedział w parku na ławce. Na tej samej na której z nim zerwała. „Boże to jakaś złośliwość losu!” – pomyslała. Staneła na chwile. Co niby miała mu powiedzieć? Cokolwiek by to nie było i tak byłoby źle. Zauważył ją. Teraz już musi do niego podejść.
— Dlaczego przerwałaś próbe?? – zaczął.
— Nie rób ze mnie idiotki. Na co te złośliwości? Zrobiłeś to celowo!!! – nie to nie był najlepszy początek, ale nie mogła się juz wycofac.
— Przykro mi. Zawiode Cię. Tego spięcia nie zrobiłem celowo. Ale dobry pomysł, następnym razem go wykorzystam!
— Dlaczego wszystko utrudniasz?? – spytała.
— Co?? Zapomniałaś o czymś!! Ja dowiedziałem się ostatni!!! Wszyscy zrobiliście ze mnie totalnego.... – nie dokończył.
— Robisz z siebie ofiare Michael. Nie możesz się pogodzić z tym że ja już Cie.... – również nie dokończyła.
— Powinnaś była mi powiedzieć...
— Michael ja nie musze Ci się z niczego tłumaczyc...już nie jesteśmy razem....
— To dlaczego tu jesteś??? Moze jednak nadal zależy Ci na mnie?
— Oczywiście. Przeciez nadal jesteśmy przyjaciółmi! – zapewniała.
— Nie dla mnie....-odparł.
— Przestań...to koniec...my nie możemy....
— ...nigdy się z tym nie pogodze. Będe walczył...
Alex szedł samotnie alejką do domu. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewał. Popełnił błąd. Powinien był pogadać z przyjacielem. Jak facet z facetem. Teraz jest już za późno. Choć czy rozmowa dałaby coś? I tak raczej nie przemówiłby do niego. Nagle zauważył dwoje ludzi siedzących na ławce w parku.
— To Michael i Maria! – powiedział Alex. – Nie to nie oni! Oni by się przecciez nie całowali!!! To jest jest Michael i Maria!!!! – Alex nie mógł uwierzyć własnym oczom. Zrobiło mu się prawie słabo. Maria okłamała go!! Miał dość tego widoku. Zdradzony – odszedł.
— To wszystko nie ma sensu! To jakiś koszmar! – powiedział sam do siebie.
Jednak jednego Alex nie zauważył. Podążała za nim osoba mająca wielką satysfakcje z jego cierpienia. Ale to był dopiero początek...
CDN