Tytuł: My only love – Alex Whitman
Polski tytuł: Moja jedyna miłość – Alex Whitman
Kategoria: Stargazer
Fan Art: znalazłam w Neciku bardzo ładny fanart autorstwa Irihs/Freji, który, według mnie, pasuje do tego opowiadania. Oto adres obrazka: http://restless-reverie.com/nightwhisper/art/roswell/remember.jpg
Kilka słów od autora: Alex nie żyje. Isabel nie może przestać o nim myśleć. Decyduje, że napisze do niego list. Krótki ff. Proszę o komentarze!
Ładna, zgrabna blondynka o brązowych, spuchniętych i zaczerwienionych od płaczu oczach leżała na łóżku zastanawiając się co ma napisać? Przed nią leżały kartki kolorowej, czerwonej papeterii, którą kupiła na przyszłoroczne Walentynki. Zamierzała wysłać najprawdziwszy miłosny list chłopakowi, którego od dawna skrycie kochała chociaż sama nie potrafiła się do tego przed sobą przyznać. Teraz już tego nie zrobi. Jest za późno. 30 kwietnia 2001 roku. Jeden dzień po śmierci jej ukochanego, a ona nie wie co ma napisać w liście do niego. Przecież chce mu tyle powiedzieć, tyle uczuć wyrazić. Wydaje jej się, że nie zmieści tego na dziesięciu kartkach, że nie będzie potrafiła opisać tego co czuje, ale czy to w ogóle możliwe? Czy jest możliwe opisanie słowami największej miłości swego życia? Dziewczyna sięgnęła po czarne pióro. Jedna gorzka łza, nieopisanego bólu i cierpienia spłynęła jej po policzku spadając na kolorową kartkę. Odgarnęła niesforny kosmyk włosów opadający jej na twarz. Zaczęła pisać.
"Drogi Alexie,
Jest tyle rzeczy, o których chciałabym Ci powiedzieć, tyle rzeczy, z którymi chciałabym się z Tobą podzielić, ale nie mogę... Pozostały mi tylko nigdy niewysłane listy i... sny.
Pamiętasz kiedy weszłam do Twojego śpiącego umysłu? Śniłeś o mnie. Tańczyliśmy, a Ty powiedziałeś, że jestem piękna. Taniec zakończyliśmy namiętnym pocałunkiem. Tak poznałam Twoją tajemnicę, poznałam Twoje uczucia jakie żywiłeś do mnie od bardzo dawna, może od zawsze. Wcześniej o tym nie wiedziałam. Nie sądziłam nawet, że mnie lubisz, a co dopiero mówić o miłości. Jakiś czas później spytałam Cię czy pójdziesz ze mną na imprezę w starej fabryce mydła, a Ty się zgodziłeś. Nie wiesz o tym, ale byłam przekonana, że byłeś jedyną osobą, której mogę zaufać. Powiedziałam Maxowi, że chcę zdradzić Ci naszą tajemnicę, a on odpowiedział, że jesteś "w porządku", jednak Liz mnie ubiegła. Ona Ci o wszystkim powiedziała. Nawet nie wiesz jak się wtedy czułam. Czułam się taka...czysta, wolna. Cieszyłam się, że nie muszę tego przed Tobą ukrywać, że dla Ciebie nadal jestem tą samą Isabel Evans, że kochasz mnie za to jaka jestem, a nie za to kim jestem. Kiedy Liz i Max mieli wizje podczas pocałunków zaproponowałeś, że mogę sprawdzić na Tobie czy ja też mam wizje, ale ja Ci odmówiłam. Mimo to pocałowałam Cię, a Ty zawsze byłeś przy mnie, zawsze mnie wspierałeś, nawet wtedy kiedy myślałam, że jestem w ciąży z Michaelem. Kiedy dowiedziałam się o moim przeznaczeniu oddaliłam się od Ciebie, ale nie dlatego, że już Cię nie potrzebowałam, nie kochałam, ale dlatego, że potrzebowałam czasu do namysłu. Musiałam sobie to wszystko uporządkować. Na moich urodzinach bardzo mnie zaskoczyłeś robiąc striptiz, ale świetnie się wtedy bawiłam, mimo tego, że wcześniej planowałam spędzić ten wieczór z Grantem, nie z Tobą, ale wkrótce zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę zależy mi tylko na Tobie, że tylko Ciebie naprawdę potrzebuje. Mimo tego, że sprawiłam Ci wiele bólu nadal byłeś przy mnie. Zaprosiłeś mnie na bal. Świetnie się razem bawiliśmy. Mimo tego, że mówiłeś bym tego nie robiła, pocałowałam Cię. Byłam wtedy taka szczęśliwa! Jak nigdy przedtem! Ale ten wypadek... Tak bardzo mi Ciebie brakuje. Dlaczego? Dlaczego to musiało się tak skończyć? Co zrobiliśmy źle?"
Dziewczyna odłożyła list na bok. Momentalnie zalała się łzami. Jutro pogrzeb. JEGO pogrzeb.
***
The earth shall soon
Dissolve like snow
The sun forbear to shine
But god who called me here below
Will be forever mine
Yes when this flesh and heart shall fail
And mortal life shall cease
I shall possess
Within the vail
A life of joy and peace
Amazing grace
How sweet the sound
That saved a wretch like me
I once was lost
But now I'm found
Was blind but now I see
Głos Marii prawie do niej nie docierał. De Luca skończyła śpiewać i siedzący obok niej ojciec Alexa wstał i zaczął mówić smutnym, ledwo słyszalnym głosem:
"Dziękuję, że tu dziś przyszliście. Alex na pewno byłby szczęśliwy widząc Was wszystkich razem. Pozwólcie, że zacytuję wiersz wielkiego poety:
Zachód słońca i gwiazdy już mnie wzywają,
Liczę, że szerokie łachy mielizn mnie nie zatrzymają.
Słyszę już dzwonu głos,
A mrok ogarnia mnie,
Niech żal nie trawi Was,
Gdy pochłonie mnie cień.
Choć czas ni miejsce nie połączą już nas,
To ufam, że bezpiecznie przepłynę przez mielizn szeroki pas."
Pan Whitman skończył recytować i łamiącym się głosem zawołał Isabel. Dziewczyna była nieobecna. Dopiero kiedy usłyszała swoje imię wstała i podeszła do trumny. Zaczęła cichym głosem:
"Wczoraj wieczorem długo myślałam nad tym co dziś powiem. Napisałam wiersz, który oddaje moje uczucia w stosunku do Alexa. Jeżeli pozwolicie przeczytam go:
Niech staną zegary
Zamilkną telefony
Dajcie psu kość
Niech nie szczeka, niech śpi najedzony.
Niech milczą fortepiany
I w miękkiej werbli ciszy
Wynieście trumnę
Niech przyjdą żałobnicy
Niech głośno łkając samolot pod chmury się wzbije
I kreśli na niebie napis "On nie żyje!"
Włóżcie żałobne wstążki na białe szyje gołębi ulicznych
Policjanci na skrzyżowaniach niech noszą czarne rękawiczki.
W nim miałam moją północ, południe i zachód i wschód
Niedzielny odpoczynek i codzienny trud.
Jasność dnia i mrok nocy, moje słowa i śpiew
Miłość, myślałam, będzie trwała wiecznie,
Myliłam się,
Nie potrzeba już gwiazd – zgaście wszystkie – do końca
Zdejmijcie z nieba Księżyc i rozmontujcie słońce
Wylejcie wodę z morza, odbierzcie drzewom cień
Teraz już nigdy na nic nie przydadzą się."
Dziewczyna głośno załkała.
"Alex był dla mnie wszystkim. To on nauczył mnie kochać. Był częścią mnie samej. Razem z nim umarła połowa mojej duszy, mojego serca. Nie wiem jak sobie bez niego poradzę. Czasami mam ochotę uciec stąd i udać, że to wszystko nie miało miejsca, ale nie mogę, bo kiedy wieczorem zasypiam od nowa przeżywam ten koszmar. Widzę uśmiechniętego Alexa wsiadającego do samochodu, w głowie mam obraz wypadku. Nie wiem co mam robić, ale wiem, że Alex chciałby, abym była szczęśliwa, abym żyła dalej. Nie wiem czy mi się to uda, ale mam szczerą nadzieję, że tak, że nie zawiodę Alexa."
Mówiąc to Isabel zaczęła płakać. Poczuła jak Max ją przytula, jak pocieszają ją przyjaciele. Przed sobą zobaczyła Alexa – tak samo jak zawsze uśmiechniętego, szczęśliwego. Pomachał jej ręką i szepnął: "Kocham Cię". Isabel odpowiedziała prawie niesłyszalnie: "Ja też Cię kocham Alex. I zawsze będę".
THE END
By
Agatka