Minął miesiąc odkąd Tess odleciała. Liz i Max są znowu razem! Przez przypadek Liz odkrywa swoje tajemnicze moce (takie jak reszta obcych) i pewien list, z którego wynika, że babcia dziewczyny może wytłumaczyć jej skąd wzięły się te nadprzyrodzone moce. Liz natychmiast dzwoni do babci. Ta mówi jej, że jest piątą obcą (licząc Tess), a resztę powie jej kiedy do niej przyjedzie. O całej sprawie wiedzą tylko Max i Maria. Wszyscy zniecierpliwieni czekają na przyjazd babci Liz
Liz i Max siedzieli wieczorem w "Crashdon Cafe" i rozmawiali.
Liz: Odkąd dowiedziałam się, że jestem jedną z "was" jakoś dziwnie się czuję. I nie mogę pojąć jak przez 17 lat mogłam nie zauważyć, że jestem inna! To jakaś paranoja!
Max: Po prostu nigdy nie przyszło Ci to do głowy. Być jak ty to nazwałaś innym nie jest takie złe. Przynajmniej czasami.
Liz: Ale wy pamiętaliście jak wyszliście z tych inkubatorów, od początku wiedzieliście kim jesteście. I wszystkie informacje jakie znaleźliśmy mówią tylko o królewskiej czwórce, czyli o was, a ja co jakiś odrzutek?
Max: Liz, nie mów tak, dobrze wiesz, że tak nie jest! Poczekamy na twoją babcię i ona wszystko nam wytłumaczy.
Liz: No właśnie i jeszcze babcia. Moja kochana babcia przez cały czas o wszystkim wiedziała, jak mogła mi nic nie powiedzieć?
Max: Nie mogła miała taki rozkaz. Przecież tłumaczyła ci przez telefon.
Liz: Oh, Max przepraszam to miał być romantyczny wieczór, a ja płaczę. Myślałam, że jak Tess już nie będzie to nasze problemy się skończą
Max: Liz, musisz być silna. Nie podawaj się, nie załamuj i
nie martw się jest
bardzo romantycznie
Liz: Max, jesteś taki kochany
czasami myślę, że dla mnie za dobry
Max: Wszystko co najlepsze dla ciebie Liz
Max podchodzi to Liz i zaczyna ją całować dziewczyna odwzajemnia pocałunek
Do kawiarni wchodzą Maria i Michael.
Liz: Jak wy weszliście przecież było zamknięte?
Maria: Michael, użył swojej mocy.
Michael: Swoją drogą, to gdybyśmy nie przyszli to niewiadomo do czego by tutaj doszło
Max: No,
może zmienimy temat. Co wy tu robicie, jest pierwsza w nocy?
Maria: Przyszliśmy tu w tym samym celu co wy
Liz: To znaczy
porozmawiać?
Maria: Liz nazywaj to jak chcesz
ale dzisiaj chyba nici z tego naszego
" rozmawiania". Liz idziemy na górę?
Liz: Jasne, do jutra Max, Hej Michael.
Maria: Pa Misiek! Na razie Maxwell.
Liz: Zamknijcie kawiarnię jak będziecie wychodzić.
Dziewczyny poszły do pokoju Liz zostawiając trochę zdziwionych chłopaków.
Michael: Ona, ona mnie nawet nie pocałowała na do widzenia
Max: Liz świetnie całuje. Znowu nie będę mógł spać w nocy.
Michael: To niesamowite co kobieta może zrobić z chłopakiem, co nie.
Max: Tak, niesamowite! Lepiej już chodźmy.
Michael: Masz rację.
Max i Michael wyszli z kafeterii i udali się do domu. A Liz i Maria rozmawiały całą noc jakie mają szczęście, że trafiły na takich wspaniałych "Czechosłowaków"!
Minął miesiąc odkąd Tess odleciała. Liz i Max są znowu razemJ! Przez przypadek Liz odkrywa swoje tajemnicze moce (takie jak reszta obcych) i pewien list, z którego wynika, że babcia dziewczyny może wytłumaczyć jej skąd wzięły się te nadprzyrodzone moce. Liz natychmiast dzwoni do babci. Ta mówi jej, że jest piątą obcą (licząc Tess), a resztę powie jej kiedy do niej przyjedzie. O całej sprawie wiedzą tylko Max i Maria. Wszyscy zniecierpliwieni czekają na przyjazd babci Liz
Liz i Max siedzieli wieczorem w "Crashdon Cafe" i rozmawiali.
Liz: Odkąd dowiedziałam się, że jestem jedną z "was" jakoś dziwnie się czuję. I nie mogę pojąć jak przez 17 lat mogłam nie zauważyć, że jestem inna! To jakaś paranoja!
Max: Po prostu nigdy nie przyszło Ci to do głowy. Być jak ty to nazwałaś innym nie jest takie złe. Przynajmniej czasami.
Liz: Ale wy pamiętaliście jak wyszliście z tych inkubatorów, od początku wiedzieliście kim jesteście. I wszystkie informacje jakie znaleźliśmy mówią tylko o królewskiej czwórce, czyli o was, a ja co jakiś odrzutek?
Max: Liz, nie mów tak, dobrze wiesz, że tak nie jest! Poczekamy na twoją babcię i ona wszystko nam wytłumaczy.
Liz: No właśnie i jeszcze babcia. Moja kochana babcia przez cały czas o wszystkim wiedziała, jak mogła mi nic nie powiedzieć?
Max: Nie mogła miała taki rozkaz. Przecież tłumaczyła ci przez telefon.
Liz: Oh, Max przepraszam to miał być romantyczny wieczór, a ja płaczę. Myślałam, że jak Tess już nie będzie to nasze problemy się skończą
Max: Liz, musisz być silna. Nie podawaj się, nie załamuj i
nie martw się jest
bardzo romantycznie
Liz: Max, jesteś taki kochany
czasami myślę, że dla mnie za dobry
Max: Wszystko co najlepsze dla ciebie Liz
Max podchodzi to Liz i zaczyna ją całować dziewczyna odwzajemnia pocałunek
Do kawiarni wchodzą Maria i Michael.
Liz: Jak wy weszliście przecież było zamknięte?
Maria: Michael, użył swojej mocy.
Michael: Swoją drogą, to gdybyśmy nie przyszli to niewiadomo do czego by tutaj doszło
Max: No,
może zmienimy temat. Co wy tu robicie, jest pierwsza w nocy?
Maria: Przyszliśmy tu w tym samym celu co wy
Liz: To znaczy
porozmawiać?
Maria: Liz nazywaj to jak chcesz
ale dzisiaj chyba nici z tego naszego
" rozmawiania". Liz idziemy na górę?
Liz: Jasne, do jutra Max, Hej Michael.
Maria: Pa Misiek! Na razie Maxwell.
Liz: Zamknijcie kawiarnię jak będziecie wychodzić.
Dziewczyny poszły do pokoju Liz zostawiając trochę zdziwionych chłopaków.
Michael: Ona, ona mnie nawet nie pocałowała na do widzenia
Max: Liz świetnie całuje. Znowu nie będę mógł spać w nocy.
Michael: To niesamowite co kobieta może zrobić z chłopakiem, co nie.
Max: Tak, niesamowite! Lepiej już chodźmy.
Michael: Masz rację.
Max i Michael wyszli z kafeterii i udali się do domu. A Liz i Maria rozmawiały całą noc jakie mają szczęście, że trafiły na takich wspaniałych "Czechosłowaków"!