@fanka

Przeszłość jest zapisana w gwiazdach

Wersja do druku

,,Przeszłość jest zapisana w gwiazdach’’

—Dzisiejszy dzień zaczął się spokojnie, bez większych niepowodzeń – powiedziała uśmiechnąwszy się do siebie Liz. Była prawie pewna, że choć wszystko zapowiadało się tak dobrze to i tak wydarzy się coś niesamowitego. Tak przynajmniej czuła. Ubrała się szybko i wyszła do szkoły.
Gdy już dotarła na miejsce przywitała ja Maria :

— Cześć Lizzy, nie uwierzysz, co mnie dzisiaj spotkało!

— Witaj ! Co się stało? , Ale proszę Cię mów spokojnie bo widzę jakie masz już rumieńce z podekscytowania – zaśmiała się Liz.

— A więc słuchaj. Idę sobie właśnie szkolnym korytarzem w rękach trzymam książki i nagle pośliznęłam się na jakimś soku .

— Oh Maria przykro mi , ale powiedz szybko co było potem .

— Już Ci mówię. Gdy tak leżałam i o mały włos rozpłakałabym się, wtedy w najmniej niespodziewanym momencie podał mi rękę ten super chłopak Billy! Spojrzał na mnie tymi swoimi stalowymi ,ciemnymi, pięknymi oczami i wtedy pomyślałam , że po prostu umrę.

— Maria , nie przesadzaj. Czy on naprawdę jest aż tak przystojny że będąc z Michaelem zakochujesz się w jakimś innym facecie?

—Hmm. Dla mnie to coś więcej. Ten chłopak jest jakiś inny. To znaczy nie dziwny, ale jakoś coś mnie w nim pociąga..
Nagle zadzwonił dzwonek.

—Maria musimy iść już na lekcje. Później o tym porozmawiamy.
Liz idąc koło Marii myślała o tym, co powiedziała jej przyjaciółka i aż wzdrygnęła się na samą myśl o tym chłopaku. Tylko Liz wiedziała , że On nie nazywał się Billy tylko Thomas…..
Po południu Liz z Marią poszły do jej domu.
Wchodząc do pokoju Liz instynktownie zamknęła pokój , po czym to samo uczyniła z oknem.

—Liz , co Ty robisz? – zaśmiała się Maria.- Czy dzieje się coś, o czym nie wiem? Zachowujesz się jak w jakimś kryminale.

— Posłuchaj Maria , muszę Ci opowiedzieć o czymś co wydarzyło się pół roku temu i co ma wspólnego z Billym. Zachowuję się tak dziwnie , bo boję się , że ktoś może nas usłyszeć.

— A kto chciałby podsłuchiwać nasze rozmowy?

— Uwierz mi , że są osoby , którym zależy na tym, aby ta rozmowa nie została dokończona…

—Liz przerażasz mnie. Kto miałby nam niby zagrażać i dlaczego Billy ma z tym coś wspólnego??

— Dobrze .Zacznę wszystko od początku. A było to tak…..
Liz cofa się pamięcią do tamtych wydarzeń
Jest wiosna. Liz i Maria jak zwykle na długiej przerwie siedziały na trawie przy boisku grzejąc się w słońcu W tym momencie Liz ogarnęło dziwne uczucie , że coś w jej życiu za niedługo się wydarzy. Gdy ledwo w myślach wypowiedziała te słowa spojrzała na chłopaka , który jej się przyglądał. Liz wydawało się , że chłopak dopiero co przed chwilą na nią spojrzał jednak nie było to prawdą. Chłopak obserwował ją od chwili gdy tylko usiadła na trawie, jednak Liz była zbyt zajęta rozmową z Marią ,aby to dostrzec.
Następnego dnia na pierwszej lekcji Liz siedziała niespokojnie rozmyślając o Maxie . Nie mogła mu przebaczyć, że przespał się z Tess. W tym momencie drzwi klasy otworzyły się i weszła do nich dyrektorka a za nią chłopak z boiska.

—Przedstawiam wam nowego ucznia. To jest wasz nowy kolega Bill Roney .
Liz na moment osłupiała spotkawszy jego ciemno stalowe przenikające oczy i mimowolnie dreszcz przebiegł jej po plecach.- Co za zbieg okoliczności-pomyślała patrząc jak chłopak zasiada na pustym obok niej krześle.
Na przerwie Liz z Marią wymieniały się spostrzeżeniami na temat nowego kolegi.

— Wiesz , ten nowy chłopak wydaje się całkiem sympatyczny- powiedziała Maria

— Owszem , też tak myśle.
Nagle Liz zobaczyła jak Maria robi się blada.

—Liz wybacz , ale strasznie rozbolał mnie brzuch. Zaraz wracam.
Po tych słowach Maria szybkim krokiem udała się w stronę toalety.

— Witaj jestem Billy.
Liz aż podskoczyła ze strachu.Odwróciła się i zobaczyła wysokiego chłopaka ze stalowymi oczami.

— Cześć ja jestem Liz. Wybacz , że tak zareagowałam ,ale mnie przestraszyłeś pojawiając się tak z nikąd.

— Mnie nie musisz się bać – zaśmiał się Bill.
Liz podobał się ten śmiech.
Po lekcjach Liz podzieliła się tym z Marią:

—Wiesz co ten jego śmiech coś mi przypomina

— Coś czy może raczej kogoś?- uśmiechnęła się Maria
Liz tylko spuściła głowę , bo nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Nie mogła sobie przypomnieć co przypomina jego śmiech.

—Maria a jak się w ogóle czujesz?

—A.. już dobrze. Widocznie musiałam zjeść coś nieświeżego.


CDN. Proszę o komentarze :)


Wersja do druku