MISSING - TRANSKRYPT POLSKI [Ulice nocą - Liz wraca do domu.]
VOICEOVER: Dziwne jak bardzo świat potrafi się zmienić. Ulice, którymi chodzisz całe życie, nagle wydają się ciemniejsze zimniejsze. Cisza nie daje ukojenia. Wszystkie oczy zdają się zwrócone tylko na ciebie. Powrót do domu przestaje być codziennością, staje się zwycięstwem. I wtedy przychodzi refleksja : może to nie świat się zmienił a ty.
[Liz zauważa, że jej dziennik zginął.]
VOICEOVER: I nagle znów zaczynasz się zastanawiać.
[Liz dzwoni do Marii drzwi.]
Maria[do Liz]: Co się dzieje?
Liz[spanikowana z lekka.]: Zginął mój dziennik. Wszystko w nim opisałam.
Maria: Wszystko?
Liz: Na temat Maxa.
Maria: Coś osobistego?
Liz: Wszystko.
Maria: Nawet to kim jest?, tzn. kim nie jest?
Liz: Wszystko.
[Rozpoczęcie odcinka piosenką Dido "Here With Me" .]
[Michael nagle w nocy się budzi i próbuje narysować to co widział, ale najpierw patrzy że ołówek nie jest naostrzony, używa więc swoich zdolności żeby go naostrzyć.]
[Michael budzi Maxa o 3 w nocy żeby pokazać mu co widział, puka w okno.]
Michael[do Maxa]: Co robisz?
Max[Max cały zaspany.]: Zanim zapytałeś spałem. To coś poważnego?
Michael: Owszem. Przyśniło mi się to. Pierwszy raz widziałem to tak wyraźnie.
Michael: To[Michael pokazuje mu to co narysował.] Ten sam obiekt, który widziałem u Valentiego. Wtedy kiedy dotknąłem klucza.
Max: Widziałeś półokrąg?
Michael: Widziałem to.
Max: A co to jest?
Michael: Jeszcze nie wiem ale musiałem się tym z kimś podzielić.
Max: Cieszę się, że zaszczyciłeś mnie pobudką o 3 nad ranem, mówiąc że śniłeś o półokręgach.[oddaje mu rysunek] Pogadamy o tym rano?
Michael: Jasne. [Michael patrzy na podłogę] Mogę?
Max: Pewnie.
[Michael rozwija swój śpiwór i idzie spać.]
[Następnego dnia Maria i Liz rozmawiają w szkole.]
Maria[do Liz]: Odtwórzmy przebieg przestępstwa. Motywy i przesłanki. Jesteśmy w Roswell.
Liz: Nie można przejść nad tym do porządku dziennego. Wczoraj siedział u mnie Alex i...
Maria: No proszę. Mamy przesłankę.
Liz: Siedzieliśmy u mnie, potem on poszedł do domu... zaraz Po co odtwarzać przebieg przestępstwa skoro nie było przestępstwa. Pewnie wziął go Alex.
Maria: Niby po co Alexowi twój dziennik? Czyżby poczuł się zlekceważony? Nie odpowiadałyśmy na jego pytania. A gdzie znaleźć lepsze odpowiedzi, jeśli nie w pamiętniku? I mamy motyw. [po chwili namysłu] Czy był w twoim pokoju sam?
Liz: To śmieszne.
Maria: Staram się pomóc. A zatem czy była chwila, w której został sam?
Liz: Tak. Poszłam po wodę mineralną.
[Alex podchodzi do dwójki dziewczyn.]
Alex[do obu dziewczyn]: O czym to rozmawiamy?
Liz: O niczym ważnym.
Alex: O niczym...? [zwraca się do Liz] Chciałem ci tylko przypomnieć o tym McCarthy - ustna wypowiedź. Moglibyśmy się w związku z tym się spotkać? Idę na lekcję. Siłownia. Życzcie mi powodzenia.
[Alex odchodzi.]
[Liz widzi Maxa.]
Liz[do Marii]: Jak ja to powiem Maxowi?
Maria: Nie wiem.
[Max ma kłopoty z automatem ze słodyczami.]
[Max używa swoich zdolności i maszyna zaczyna się trząść i słodycze spadają z półek.]
[Podchodzi Liz.]
Liz[do Maxa]: Głodny?
Max: Nie, ale to pudło zawsze się buntuje.
Liz: Mogę cię o coś spytać?
Max: Jasne. Choć szczerze mówiąc niewiele mi już zostało tajemnic, których byś nie znała.
Liz: Wolałam cię zawiadomić.
[Michael przerywa im.]
Michael[do dwójki]: Nie przeszkadzam?
Liz[do Michaela]: Skąd.[po chwili do Maxa.] To nic ważnego.[znowu do Michaela.] Po prostu wpadliśmy na siebie, ja szłam z jednej strony, on z drugiej i...
Michael: Ciekawe. Na razie Liz.
[Liz odchodzi.]
Max[do Michaela]: Mógłbyś być dla niej milszy.
Michael: A ty podobno miałeś jej unikać. Więc remis.
[Liz siedzi w ciemnej klasie, myśląc co robić dalej{Czy powiedzieć Maxowi czy też nie?}]
[Wchodzi pani Topolsky]
Liz: Właśnie wychodziłam.
Topolsky: Mam nadzieje, że nie przez ze mnie.
Liz: Skąd ...umówiłam się.
Topolsky: Z pewnością miałaś powód by siedzieć w ciemnej klasie sama. Ale nie byłabym tym kim jestem gdybym nie zapytała cię o powód.
Liz: To nic takiego.
Topolsky: Czasem myślimy, że jesteśmy sami ale wokół nas pełno jest gotowych do niesienia pomocy. Być może nie jestem osobą, do której zwróciłabyś się w pierwszej kolejności ale chce żebyś wiedziała nie jestem tylko szkolnym pedagogiem.[po chwili] Jestem również przyjacielem. Czy nie jest ci trochę łatwiej?
Liz: Tak, rzeczywiście.
Topolsky: Naprawdę wszystko w porządku?
Liz: Naprawdę. Dziękuje.
[Liz wychodzi.]
[Tymczasem Maria widzi jak Alex idzie korytarzem i Maria postanawia do niego podejść.]
Alex: Pani De Luca, a gdzie koleżanka?
Maria: Załatwia jakieś sprawy.
Alex: Kyla stara się odrobić straconą pozycję jej chłopaka.
Maria: Pudło.
Alex: Więc o co chodzi? Znowu o jedną z tych spraw, o których nie można powiedzieć Alexowi?
Maria: Wiem, że nasze zachowanie pewnie działa ci na nerwy.
Alex: Troszeczkę.
Maria: To nasza wina, mam tylko nadzieje, że w związku z tym nie zrobisz nic co by do ciebie nie pasowało?
Alex: O co ci chodzi?
Maria: Liz zginął pamiętnik.
Alex[po chwili namysłu]: Oskarżasz mnie o zabranie pamiętnika Liz?
Maria: Po prostu razem z Liz starałyśmy się prześledzić przebieg wypadków
Alex[przerywa jej]: Więc to Liz mnie oskarża?
Maria: Tego nie powiedziałam, chodź nie można cię wykluczyć z kręgu podejrzanych.[Alex się wkurza.] Ale przecież wiem, że to nie możliwe.
Alex: Następnym razem kiedy poczujecie z Liz, że nagle chcecie się wygadać coś wam poradzę. Odpuście sobie.
[Alex odchodzi.]
[Alex stoi przy swojej szafce i wali ją dość mocno.]
[Niedaleko stała pani Topolsky, podchodzi więc do niego.]
Topolsky: To własność szkoły.
Alex: Nie sądziłem, że ktoś tu... Przepraszam.
Topolsky: Szczerze mówiąc to nie o szafkę się martwię.
Alex: Naprawdę nie musi pani, jeśli chodzi o mnie czuje się świetnie.
Topolsky: Moglibyśmy porozmawiać?
[W biurze pani Topolsky.]
Alex[do Topolsky.]: Ludzie się zmieniają i powinno się to akceptować.
Topolsky: A kto się zmienił? Ty?
Alex: Nie.
Topolsky: Twoja dziewczyna?
Alex: Nie mam... dziewczyny.
Topolsky: To mnie nie dziwi. Nastolatki nie potrafią dostrzec tych najbardziej wartościowych, choćby Liz i ten Kyle Valenti to chłopak nie dla niej.
Alex: Najwyraźniej Liz przechodzi trudny okres. To głupie, ale zgubiła swój pamiętnik a potem dowiaduje się od inspektor De Luci, że obie panienki oskarżają mnie o jego kradzież.
Topolsky: Może mam z nimi porozmawiać?
Alex: Nie poradzę sobie. Moja lekcja się już zaczęła.
[Alex wychodzi a Topolsky dzwoni do kogoś.]
Facet, do którego zadzwoniła Topolsky: Kontrola.
Topolsky: Mówi 73290.
Facet: Co masz?
Topolsky: Zdarzyło się coś ciekawego. Czekam na wsparcie.
[Tymczasem Michael pokazuje się w pracowni plastycznej, do której nie chodził często.]
Nauczyciel[do ucznia]: Pamiętaj o zachowaniu perspektywy.
Nauczyciel[do Michaela]: Czemuż to zawdzięczamy tę przyjemność.
Michael: Jaką?
Nauczyciel: Pańskiej obecności. Dziś jest czwartek a my nie widzieliśmy się od poniedziałku. Zeszłego.
Michael: Przepraszam ale dziś naprawdę chce rysować.
Nauczyciel: Dziś naprawdę chce pan rysować?
Michael: Kiedy przydzielono mnie do tej klasy nie chciałem, teraz chce. Wezmę sztalugę.
[Michael rysuje to co zobaczył we śnie.]
[Kyle podchodzi do Liz i siada obok niej.]
Kyle[do Liz]: Więc teraz jesteś z Maxem?
Liz: Nie, przyjaźnimy się.
Kyle: Przyjaźnicie? Dziś to bardzo modne słowo.
Liz: Wiem, że jesteś na mnie zły ale mnie również nie jest łatwo. Postaraj się mnie zrozumieć.
Kyle: jednak istnieje pozytywna strona naszego rozstania nie muszę się starać.
[Kyle odchodzi. Wszystkiemu przyglądała się z daleka pani Topolsky.]
[Tymczasem w ośrodku ufologicznym Max ogłada jakieś książki.]
Szef Maxa: Niezła pozycja.
Max: Przeglądałem ją tylko.
Szef Maxa[otwiera książkę, którą przeglądał Max i czyta]: Teoria jakoby ukrywanie prawdy było finansowane przez Międzynarodowe Konsorcjum - brakuje wiarygodnych dowodów. Ujawnia ona jednak pewne zastanawiające szczegóły. Jeśli chcesz tu pracować za moje pieniądze o to książki, które musisz przeczytać.
[Szef Maxa przebiera między książkami.]
Szef Maxa: Walton ...śmieci. O proszę Atherton.
Max: "Pośród nas".
Szef Maxa: To spojrzenie outsidera. Może jednak zainteresować prawdziwego zwolennika. Przeczytaj i powiedz co o niej sadzisz. Wiem, że szukasz odpowiedzi.
Max: To prawda.
[Podchodzi Liz.]
Szef Maxa: No idź, jest ładniejsza ode mnie.
Liz[do Maxa]: Możemy pomówić.
Max: Jasne.
[Szef Maxa się odwraca, Liz to widzi.]
Liz: Wyjdźmy.
[Max i Liz idą do innego pomieszczenia.]
Max: Co słychać?
Liz: Po staremu.[po chwili] A u ciebie?
Max: Po staremu. Żeby odbyć tę rozmowę nie musieliśmy chyba wychodzić.
Liz: Jest pewna sprawa... Nigdy wcześniej nie mówiłam ci, że pisze pamiętnik.
Max: Ciągle nie wiem po co wyszliśmy.
Liz: To coś więcej niż pamiętnik. Naukowcy określają to mianem dziennika. Opisywałam tam wszystko co mnie spotykało, wszystkie ważne wydarzenia. A ostatnio sporo się wydarzyło.
Max: I opisałaś tam...?
[Max gestykuluje do samego siebie.]
Liz: Tak. W tym właśnie kłopot. Chodzi o to, że ten pamiętnik razem z zapiskami o tobie, o strzelaninie i całym tamtym dniu. No więc ten dziennik zginął.
Max: Zginął?
Liz: Nie zginął.
Max: Nie zginął?
Liz: Zawieruszył się. Chwilowo.
Max: Jasne.
Liz: Jestem przekonana, że jest w jakimś głupim miejscu.
Max: Co właściwie tam napisałaś?
Liz: Odnajdę go. A zatem nie martw się. Jutro kiedy już się znajdzie będziemy mieli ubaw. Daj mi jeden dzień. I nie mów nikomu proszę. Obiecuję, że się tym zajmę.
[Liz szuka wszędzie w domu za swoim pamiętnikiem, jednak nie może go nigdzie znaleźć.]
Mama Liz[wchodzi do pokoju, gdzie Liz szukała swój pamiętnik.]: Jesteś. Dzwonił Alex. Ale chyba nie bardzo chciałaś z nim rozmawiać.
Liz: Skąd wiesz?
Mama Liz: Skąd wiem co?
Liz: Że nie chce z nim rozmawiać.[po chwili.] Czemu to powiedziałaś? Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy.
Mama Liz: Rzeczywiście.
Liz: To moje prywatne sprawy. Czy kiedykolwiek wspomniałam ci, że coś mnie łączy z Alexem?
Mama Liz: Chyba nie.
Liz: Wydaje mi się dziwne, że mówisz coś takiego, że możesz wyciągać wnioski z czegoś, czego nigdy ci nie mówiłam.
Mama Liz: Dobrze się czujesz?
Liz: Tak wybacz. Miałam nerwowy dzień.
[Liz przytula się do mamy.]
Mama Liz: Muszę lecieć.
[Mama Liz wychodzi a Liz dalej zaczyna szukać.]
[Tymczasem w kafejce Crashdown siedzą razem Max, Michael i Isabel.]
Isabel[do Michaela]: Uważasz, że powinieneś to robić tutaj?
Michael: Niby co?
Isabel: Rysować to coś.
Michael: Jest coraz wyraźniejsze.
Isabel: Raczej dziwaczniejsze. [spoglądając się na Maxa.] Max powiedz mu coś.[widząc, że Max się nie odzywa, czyta UFO książkę] Max w porządku?
Max: To tylko Atherton. [po chwili] Posłuchajcie, jego zdaniem nie powinno się zakładać, że ziemska atmosfera mogłaby źle wpływać na objętość mózgów i płuc kosmitów.
Isabel[lekko zdenerwowana.]: Powiedz coś Michaelowi. Ciebie posłucha.
Max[Michael pokazuje mu to co rysuje.]: Coraz lepsze.
Michael: Rysowałem to na plastyce.
Isabel: Zaczynamy działać nieostrożnie.
Michael: To tylko szkic.
Isabel: Nie możemy udawać, że to co robimy nie ma znaczenia. A jeśli nie będziemy ostrożni...
[W tym czasie Kyle i grupa kolegów wchodzą do kafejki, Kyle podchodzi do Maxa.]
Kyle[do Maxa]: Mam cię Evans.
Isabel[do Maxa]: O co mu chodzi?
Max: Nie mam pojęcia.
[Max idzie do domu Liz, odrobinę spanikowany.]
Max[do Liz]: To Kyle ukradł twój dziennik.
Liz: Nikt go nie ukradł, zawieruszył mi się.
Max: Spojrzał na mnie przeciągle i powiedział "Mam cię". Na pewno czytał twoje zapiski.
Liz: Tu nie chodzi o dziennik. On myśli, że to z twojego powodu z nim zerwałam. Nie jest złodziejem. Poza tym zapiski zniknęły wczoraj a Kyla nie było u mnie od tygodnia.
Max: A w kafeterii?
Liz: Również.
[Drzwi się otwierają i mama Liz wraca do domu. Liz pcha Maxa do swojego pokoju, żeby mama go nie zobaczyła.]
[W pokoju Liz.]
Max: Twój pokój?
[Max podchodzi do stolika i widzi tam jedną płytę, bierze ją do ręki.]
Max: Dobry album.
[W tym momencie Max ma wizję Kyla w pokoju Liz.]
Max: On tu był.
Liz: Kto?
Max: Kyle.
Liz: Owszem ponad tydzień temu.
Max: Widziałem go.
Max: Miałem przebłysk. Czasami kiedy następuje gdzieś wyraźne skupienie energii potrafimy coś wyczuć, zobaczyć.
[Michael pracuje nad swoim rysunkiem, widzi to jego nauczyciel i spogląda się na niego przez okno.]
[Kyle gra z grupą kolegów, podchodzi do niego Liz.]
Liz[do Kyla]: Płyta do mnie dotarła, dzięki.
Kyle: Świetnie. Twój ojciec mnie wpuścił.
Liz: Wiem, że kiedy dwoje ludzi się rozstaje nie jest im łatwo. Na pewno nie tak jak to sobie wyobrażali. Mogą czasem powiedzieć albo zrobić coś czego by nie chcieli. Są zdeprymowani. Szukają odpowiedzi. Wiesz o czym mówię?
Kyle: Jasne. Dlatego możesz mnie pytać o cokolwiek, ja nie mam przed tobą tajemnic.
Liz: Myślisz, że ukrywam coś przed tobą? Że to z tego powodu z tobą zerwałam?
Kyle: Być może.
Liz: Więc kiedy byłeś u mnie, miałeś okazje coś odkryć. Tak?
Kyle[lekko się unosi.]: Czego tak się boisz!?! Co to za tajemnice. Prawda o Maxie Evansie? O tym dlaczego tak dziwnie zachowujesz się od czasu strzelaniny w kafeterii?
Liz: To poważna sprawa. Oddaj mi to co zabrałeś.
Kyle: Każdy jest komuś coś winny. Niestety w życiu nie zawsze gra się fair.
[Kyle odchodzi.]
[W szkole rysunek Michaela jest na wystawie.]
Isabel[do Maxa.]: Niedobrze.
Max: Widzę.
[Michael podchodzi.]
Michael: Niezłe co? Nie wiedziałem, że potrafię malować. Cowan powiedział, że to najlepsza praca w tym roku.
Isabel: Nie powinieneś tego pokazywać ogółowi.
Michael: Przecież sam nie bardzo wiem co to jest.
[Max bierze Michaela za rękę i odciąga od Isabel]
Max[do Michaela]: Isabel stara się powiedzieć ci, że to zbyt ryzykowne.
Michael: Przecież to nikomu nic nie powie. [Isabel znowu podchodzi.] Ze mną włącznie.
Max: Po prostu nie powinniśmy ryzykować.
Michael: Ty już to zrobiłeś.
Max: Owszem ale...
Michael[przerywa mu.]: Ale co? Ty możesz ryzykować, a ja nie? Ty możesz szastać naszym życiem ale nikt poza tobą?
Max: Ja ratowałem życie, nie babrałem się w farbie.
[Michael odchodzi.]
[Topolsky i kilku agentów ma spotkanie na jakimś ranczu.]
Topolsky: Zapiski Liz Parker dostarczą nam jednych z najbardziej przekonujących dowodów.
Agent: Chcesz powiedzieć, że przerwałem urlop z powodu pamiętnika?
Topolsky: To nie jest zwykły pamiętnik. To potencjalny dowód na kontakty z obcymi, nie jakieś tam banialuki zalanego farmera ale notatki wzorowej uczennicy.
Agent 2: Gdzie może być ten pamiętnik?
Topolsky: Powinniśmy zacząć od tego. Ostatnio miała problemy z chłopakiem.
[Liz dzwoni do domu Valentiego.]
Max[do Liz, stoi 5 m od niej.]: W razie czego jestem tutaj.
Liz[gdy zobaczyła, że drzwi są otwarte.]: Kyle? Szeryfie?
Max: Nawet rygle nie pomogą jeśli drzwi będą otwarte.
[Max wchodzi do domu Szeryfa.]
Liz: Nie powinniśmy wchodzić.
Max: Masz rację więc się pośpieszmy. Gdzie jest pokój Kyla? Wejdziemy tam, zabierzemy dziennik i wyjdziemy. Gdzie to jest?
[Ktoś jeszcze jest w domu, prawdopodobnie jeden z agentów.]
[Max i Liz idą do pokoju Kyla i zaczynają szukać.]
Max: Zobacz w szafie. [po chwili szukania.] Nie ma. A u ciebie?
Liz: Nic.
[Max znajduje zdjęcie Kyle i Liz ukryte pod łóżkiem.]
Liz: Może Kyle wcale go nie ma?
Max: Chcesz powiedzieć już go nie ma.
[Nagle cień przechodzi obok nich.]
Max: Zostań.
[Max podąża za cieniem i widzi, że Kyle wraca do domu.]
Liz: To Kyle.
Max: Idziemy.
[Max i Liz wychodzą tylnym wyjściem.]
[W pracowni plastycznej.]
Nauczyciel[do Michaela]: Widzę, że trzymasz się jednego tematu.
Michael: Nie może mi wyjść z głowy.
Nauczyciel: To jest naprawdę dobre ale może już czas spróbować czegoś innego? Kiedy wszyscy malowali drzewo ty malowałeś to coś, oni wzmagali się z ludzką formą ty pozostałeś przy tym. Masz talent ale nie możesz poprzestać na malowaniu jakiejś kopuły.
Michael: Czego?
Nauczyciel: Kopuły. To rodzaj domu w stylu postmodernistycznym.
Michael: Dom?
Nauczyciel: Jak mówiłem artysta twojej miary może malować również inne przedmioty. A może by tak. [Nauczyciel pokazuje na statuetkę ludzką, którą reszta klasy szkicowała.]
[Michael rysuje prostą zwyczajną figurkę ludzką.]
Nauczyciel[zauważywszy co narysował, zwątpił]: Pozostań przy kopule.
[Gdzieś blisko terenów szkoły - miejscu zwanym Picnic Benches. Max, Michael I Isabel rozmawiają.]
Max: Obrazy Michaela to wcale nie nasz największy kłopot.
Isabel: Jest coś jeszcze?
Max: Zanim wam powiem wiedzcie, że to nie jest wina Liz. Liz pisze pamiętnik, opisuje wszystkie wydarzenia, w których bierze udział, łącznie z tym z kafeterii [Michael jakby w ogóle tego nie słuchał co Max mówił.], co zrobiłem, kim jestem, kim wy jesteście. Nie możecie jej winić.
Michael: Winić za co?
Max: Że zgubiła pamiętnik. Wiem jak to brzmi ale się znajdzie. Do tego czasu będę trzymał rękę na pulsie. Słyszysz Michael? [jakby w ogóle nie był tym zainteresowany.]
[Kafejka Crashdown po godzinach pracy, Liz zmywa naczynia.]
Liz[słysząc, że ktoś wchodzi.]: Zamykamy. Michael, kuchnia już zamknięta.
Michael: Nie szkodzi już jadłem.
Liz: Szczerze mówiąc osoby spoza nie mogą tu teraz wchodzić.
Michael[podchodzi do Liz]: Max powiedział mi co się stało.
Liz: A co powiedział?
Michael: Że wszystko zapisywałaś.
Liz: Powiedział? [po chwili] Czego chcesz?
Michael[chwytając lakę kosmity]: Chce powiedzieć, że to nie było mądre z twojej strony.
Liz: Tak, wiem.
Michael: Ja wiedziałem już tydzień temu.
Liz: Słucham?
Michael: Pamiętasz kiedy tu siedziałem?
[Cofnięcie się do tego dnia.]
Michael: Było późno a ty pisałaś coś przy barze.
Michael: Praca domowa?
Liz: Coś w tym rodzaju.
Michael: Ale to nie była praca domowa. Mogłaś nas wpędzić w straszne tarapaty, a przecież nie zależy nam na rozgłosie. Uznałem, że muszę się dowiedzieć z kim mam do czynienia, jak wielkie ponosimy ryzyko? Musiałem się dowiedzieć o czym piszesz w dzienniku.
Liz: Zabrałeś go.
Michael[wyjmuje pamiętnik z kieszeni]: Nie chciałem żeby wszystko wymknęło się spod kontroli... miło jest wiedzieć, że mamy tu przyjaciela.
[Michael oddaje pamiętnik Liz.]
Liz: Czy Max wie, że...?
Michael: Nie i byłbym wdzięczny gdyby się nie dowiedział.
Liz: Czemu go po prostu nie zniszczyłeś? Gdyby ktoś go znalazł dowiedziałby się o was.
Michael: Nie, dowiedziałby się wszystkiego o tobie. Dziękuje, że dałaś mi jeszcze jeden powód bym zazdrościł Maxowi.
[Michael przygotowuje się do wyjścia.]
Michael[wychodząc]: I lepiej zamykaj okna, na wypadek gdyby twoi przestępcy okazali się ludźmi.
[Michael wychodzi. Liz przytula do siebie pamiętnik i odchodzi.]
[Liz idzie do ośrodka ufologicznego żeby znaleźć Maxa.]
Liz[do Maxa]: Nigdy nie udaje mi się tu przyjść wcześniej.
Max: Może zainteresuje cię karnet poza sezonowy? Posiłek i przewodnik w cenie.
Liz[uśmiecha się i patrzy na Maxa]: Wszystko w porządku. Mam dziennik.
Max: Znalazłaś go?
Liz: Odwrotnie znalazł go jeden z klientów w kafeterii. "Dobry przyjaciel".[po chwili] Teraz kiedy wszystko wróciło do normy jestem ci chyba winna wyjaśnienia dlaczego to wszystko napisałam.
Max: Nie jesteś.
Liz: Pewnie myślisz, że byłam głupia, pisać o tamtym dniu, o tobie[Max się odwraca.] To co napisałam niewiele miało wspólnego z nauką. Wtedy mnie uratowałeś. Poczułam coś co musiałam ująć w słowa. Jeśli więc po latach ktoś dotknie mnie w taki sam sposób jak zrobiłeś to ty, będę wiedzieć jak bardzo mi było dobrze.
Max: Mogę zobaczyć twoje zapiski?
Liz: To chyba nie najlepszy pomysł.
Max: Boisz się, że jeśli to przeczytam... dowiem się co o mnie sądzisz?
Liz: Tak.
[W Picnic Benches. Max czyta książkę Athertona, jest z nim także Michael. Podchodzi Isabel.]
Isabel: Jak możesz spędzać nad tym tyle czasu?
Max: Samo umartwianie się.
[Isabel szturcha Maxa żeby on popatrzył na Michaela, który zdaje się jest nieobecny myślami.]
Max[do Michaela]: Wszystko w porządku?
Michael: Tak. Po prostu wciąż za mało wiem o tej kopule. Po co w ogóle mieć wizję, jeśli to do niczego nie prowadzi.
Max: Cierpliwości gwiezdny chłopcze
[Michael się śmieje.]
Isabel: Cóż za dobry nastrój. Czyżby dziennik...?
Max: Po sprawie.
Isabel: Gdzie był?
Max: Wiem tylko, że zwrócił go jakiś "dobry przyjaciel". Coś wam zamówić?
Michael: Idę z tobą.
[Isabel kartkuje szybko książkę, którą cały czas czyta Max.]
Isabel: Nudy.
[Isabel kładzie książkę i otwiera się ona na ostatniej stronie ze zdjęciem autora przed jego domem - kopułą.]
Isabel[widząc to]: Max! Michael!
Max: O co chodzi?
Isabel[do Michaela.]: Masz swoją wizję.
[Późno w nocy Liz wraca do domu.]
VOICEOVER: 28 października. Kila dni nie pisałam, w tym czasie sporo myślałam o swoim życiu, zanim Max mnie uratował, o tym ile modliłam się, żeby coś się wydarzyło, coś co wyrwałoby mnie z szarości, co by sprawiło że to miasteczko stałoby się większe, że ja sama poczułabym się większa. Odkąd moje marzenie się spełniło zdałam sobie sprawę, że im bardziej rośnie twój świat tym większe stają się twoje problemy.
[Odcinek kończy się gdy Liz wkłada swój pamiętnik do bezpiecznej skrytki : za dziurą w ścianie, którą potem przykrywa.]
[Koniec odcinka.]
|