SOUTH 285 - TRANSKRYPT POLSKI [Michael idzie do ośrodka ufologicznego w nocy, żeby dowiedzieć się coś na temat jego wizji. Podchodzi do komputera, wpisuje w wyszukiwarce James Atherton i drukuje dwie strony. Zauważa Szefa Maxa śpiącego przy stole na wprost niego, Drukarka nagle głośno bibczy.]
Szef Maxa: Kto tam!?! Czego tu szukasz.
Michael: Przepraszam, to pomyłka. [gdy zbliżał się do wyjścia] Jedna wielka pomyłka.
Oficer[Nazywa się Owen. Zatrzymuje mu drogę ucieczki i mierzy w niego swoim pistoletem.]: I tu masz rację.
[Rozpoczęcie odcinka piosenką Dido "Here With Me".]
[Lekcja Historii.]
Nauczyciel: Każdy skrywa jakąś tajemnicę. Nikt nie jest do końca takim jakim się wydaje. Odkrywanie tajemnic to zadanie dla...[Max i Liz spoglądają się na siebie] historyka. A przecież nawet w zwyczajnych ludziach drzemią czasem niezwykłe zdolności.
VOICEOVER: Uświadomiłam sobie jak źle muszą się czuć Max, Isabel i Michael nie znając własnej historii. Byłoby straszne gdyby ktoś okrył ją przed nimi.
Nauczyciel: To zadanie wykonacie parami. Zadając drugiej osobie konkretne pytania dowiedzcie się o niej jak najwięcej. A jutro przedstawicie mi gotowy raport.
Maria[przerywa nauczycielowi.]: Nie sądzi pan, że te pytania są zbyt osobiste?
Nauczyciel: Biograf stara się dotrzeć do najbardziej osobistych przeżyć opisywanej postaci. A przy okazji może zyskacie przyjaciela. Daskal pracuje z Hausmanem, Kalinowski z Onel, Evans z Parker Isabel Evans, Max Evans z Valentim. Papas z Cooneyem, De Luca z Guerinem.
Maria: Powiedział pan Guerin?
Nauczyciel: Tak z Michaelem.
Maria: Przepraszam, nie zgadzam się.
Nauczyciel: Słucham?
Maria: Jego nawet dziś nie ma.
Nauczyciel: Cóż za wyzwanie. Wyśledzić badany obiekt. Trussell z Wolfem.
[Liz i Maria rozmawiają, wychodząc z klasy.]
Maria: Ciekawe co na ten temat mówi Konwencja Genewska?
Liz: Mogło być gorzej?
[Liz i Maria obserwują jak Kyle rozmawia z Maxem.]
Kyle: Spotkajmy się dziś w kafeterii. Poznamy się lepiej.[Max patrzy się na Kyle jakby miał go lada chwila zabić.]
[Kyle odchodzi i podchodzi do Maxa Liz.]
Liz[do Maxa]: Odkąd się rozstaliśmy zachowuje się tak dziwnie.
Max: Wszystko będzie dobrze.
[Podchodzi do nich sekretarka.]
Sekretarka: Max Evans? Telefon do ciebie.
[Pani Topolsky i Nauczyciel historii{Pan Sommer} rozmawiają ze sobą w klasie jak już wszyscy wyszli naturalnie.]
Nauczyciel: To była znakomita sugestia. Te pytania są tak podchwytliwe.
Topolsky: Miło mi. Pracę magisterską pisałam na temat znaczenia historii w nauce psychologii. Pogrupowałeś ich zgodnie z moją radą?
Nauczyciel: Tak, bardzo ciekawe.
Topolsky: Czasami odpowiedni dobór ludzi powoduje naprawdę zaskakujące wyniki.
[Max wchodzi na komisariat policji. Siedział tam jego szef.]
Szef Maxa[do Maxa]: Dobrze, że jesteś.
Max: Wszystko w porządku? Jest pan roztrzęsiony.
Szef Maxa: Żebyś wiedział co się stało. Jestem... załamany.
[Podchodzą do nich Michael{skuty kajdankami} i oficer, który go złapał.]
Oficer: Evans? Podejrzany twierdzi, że wszedł do środka na pańskie polecenie.
Szef Maxa: Max nie obraca się wśród takich ludzi.
Max: Kiedy właśnie...
Szef Maxa: Powiedz, że to nieprawda.
Max: Dałem mu klucz żeby wydrukował parę dokumentów.
Michael: Kluczę zgubiłem, dlatego się włamałem.
Max[do jego Szefa.]: Nie chciał nic ukraść.
Michael: Chciałem mu oddać przysługę.
Max[do jego Szefa.]: Proszę nie składać doniesienia. Osobiście odpracuje wszelkie szkody.
Szef Maxa: No cóż... Znajdziemy chyba jakąś robotę.
Oficer: Skoro nikt nie składa doniesienia [do Michaela] jesteś wolny. Zabierz swoje rzeczy.
[Max z Michaelem odchodzą. Max jest zdenerwowany.]
Max[po cichu do Michaela]: Nie oddawaj mi więcej przysług.
[Tymczasem Oficer podaje Szeryfowi kopię tych dwóch stron co Michael wydrukował w ośrodku ufologicznym.]
Oficer[do Valentiego]: To te kopie.
[Max, Michael i Isabel rozmawiają na szkolnym boisku, siedzą na trybunach.]
Michael: Obiekt z moich wizji.
Isabel: A co z tym aresztowaniem?
Michael: Już po wszystkim, Max to załatwił.
Max: Wcale nie jest po wszystkim. Mamy kłopoty.
Michael: Wiem. Marathon w Texasie. Znalazłem drzwi, do których pasuje klucz. Jadę.
Isabel: Zwariowałeś?
Michael: Zbyt się boicie żeby mi to przyznać.[do Maxa] Daj kluczyki, jadę tam.
[Max spogląda się na Isabel.]
Max: Spróbujmy najpierw dowiedzieć się czegoś więcej.
Michael: Z tym miejscem coś mnie łączy. Śnię o tym po nocach, nie będę czekał.
[Michael odchodzi.]
Max[do Isabel.]: Pieszo daleko nie zajdzie.
[Maria wysiada z samochodu i widzi, że Michael idzie.]
Maria: Jaki smak lodów najbardziej lubisz? Mam do zrobienia ten kwestionariusz.
Michael: Nie mam czasu.
Maria: Tylko odpowiadaj. Którego z krewnych lubisz najbardziej?[Michael po tym pytaniu się zdenerwował.]
Michael: Odczep się, muszę...
[Maria machnęła ręką i Michael zauważył kluczyki od samochodu.]
Maria: Co musisz?
Michael: Jedziesz gdzieś?
Maria: Na stację benzynową. Sprzedaje gadżety mamy.
Michael: Tę przy szosie.
Maria: Tak.
Michael: Podwieź mnie a odpowiem na te głupie pytania.
[Maria się zgadza.]
[Tymczasem w kafeterii Max i Michael siedzą przy stoliku, a Liz i Isabel przy kasie.]
Kyle[do Maxa]: Ulubiony serial?
Max: Nie oglądam telewizji. A twój?
Kyle: 997. Oglądamy to z ojcem.
Kyle: A teraz co najlepszego spotkało cię w życiu?
[Max spogląda się na Liz.]
Max: Adopcja.
Kyle: Chyba się rozpłaczę.
Max: A ciebie?
Kyle: Wygrana na zawodach strzeleckich.
[Tymczasem przejście do pogawędki Isabel i Liz.]
Isabel: Najbardziej lubisz waniliowy? {chodziło o lody}
[Liz jest rozkojarzona, patrząc się ciągle na Maxa i Kyle siedzących przy jednym ze stolików.]
Isabel[widząc to]: Może zanieś im jakiś ketchup?
[Liz podchodzi do nich z butelką ketchupu.]
Liz: Przyniosłam wam ketchup. Jak leci?
Max: Świetnie.
Kyle: Powoli zaczynamy się poznawać. Dobrze, że jesteś przejdźmy do pytania numer 8 - Czy kiedykolwiek byłeś zakochany? No i jak?
Max[ale dopiero po chwili zastanowienia, wiedział że Liz tam jest.]: Nie.
[Liz poczuła się chyba lekko rozczarowana.]
[Maria nadjeżdża nad stację benzynową.]
Maria[do Michaela]: Nie możesz kłamać.
Michael: Skąd wiesz, że kłamię?
Maria: Nie oglądasz Randki W Ciemno.
Michael: W każdym facecie jest trochę z kobiety.
Maria: Odpowiem za ciebie na te pytania. Pomóż mi z tym pudłem.
Michael: Plecy mnie bolą.
[Maria idzie do pracownika stacji benzynowej gdy Michael się przesiada na miejsce kierowcy w samochodzie.]
Maria[do pracownika stacji]: 126 dolarów, jeśli można gotówką.
Maria: Kradnie mi samochód. [Maria nie pozwala mu przejechać, jednak udaje się jej go zatrzymać przed ucieczką. Maria wsiada do samochodu.]
Maria: Kradniesz mój wóz.
Michael: Pożyczam. Zjeżdżaj.
Maria: To samochód mojej matki. Zabije mnie jeśli coś mu się stanie. Bez względu na to gdzie jedziesz, jadę z tobą.
Michael: Miałaś szansę. [Rusza ze zrywem.]
Maria: Boże to porwanie!!! Nie to wzięcie.
[Michael zatrzymuje się i patrzy czy dobrze jedzie. Jadą drogą numer 285 na północ.]
[Nagle dzwoni telefon Liz w kafejce.]
Maria[przez telefon do Liz]: No to jedziemy.
Liz: Maria?
Maria: Dziwnie się czuje sam na sam z tobą w samochodzie.
Liz: Z kim jesteś?
Maria: Nie wiedząc dokąd mnie zabierasz, kiedy wrócimy?
Michael[do Marii w samochodzie]: Zawsze tyle gadasz?
Liz[do Marii.]: Czy to Michael.
Maria[do Michaela]: Liz mówi, że gadam gdy jestem zdenerwowana.
Liz: Jesteś zdenerwowana i jedziesz gdzieś z Michaelem.
Maria[do Michaela]: A dokąd jedziemy? Na południe szosą 285.
Michael[do Marii]: Co ty...? [W ty momencie zobaczył jej telefon i wyrzuca go za okno.] Pięknie.
Isabel[do Liz]: Co się dzieje?
Liz: Maria jedzie gdzieś z Michaelem. Coś się tam stało.
[Isabel wpada z lekka w panikę i podchodzi do stolika gdzie siedzieli Kyle i Max.]
Isabel[do Maxa]: Musimy jechać. [bierze Maxa za rękę.]
Kyle: A tak dobrze nam szło.
[Na zewnątrz kafejki.]
Max[do Isabel]: Co się dzieje?
Isabel: Michael znalazł sobie samochód.
[Nadbieg z tyłu Liz]
Liz: O co chodzi?
Max: Im mniej będziesz wiedzieć tym lepiej.
Liz: Tu chodzi o Marię.
Isabel[gdy Max się na nią spogląda a ona wsiada za kierownicą.]: Jadą jej samochodem. Na południe 285.
Max: Pośpieszmy się. [do Liz, która wsiadała już do samochodu.]Ty nie jedziesz.
Kyle[podchodzi do nich]: Pierwsza sprzeczka, już?
Max[widząc Kyla popatrzył się na Liz i zmienił zdanie.]: Wsiadaj.
[Tymczasem Max spogląda się na jednego faceta siedzącego w samochodzie patrzącego się na niego.]
[Max, Isabel i Liz ruszają a tajemniczy facet{okazało się, że to agent Topolsky dzwoni do niej.]
Agent: Stoję przy kafeterii. Parker i Evansowie właśnie odjechali.
Topolsky: Dowiedzmy się dokąd.
[Agent jedzie za nimi a Topolsky pisze maila "Napięcie rośnie, Czekam na jakiś błąd. Już niedługo.]
[Liz dzwoni do domu żeby wytłumaczyć gdzie jest.]
Liz[do mamy.]: To naprawdę ważny sprawdzian. Jeśli zostanę na noc u Marii będę mogła więcej czasu poświęcić nauce. W razie czego dzwoń na komórkę.
Isabel: Chodząca doskonałość okłamuje mamę.
Liz: Ona przynajmniej wie jaki gatunek reprezentuje.]
Max: Znajdźmy ich i wracajmy do domu.
Liz: Czemu nie chcecie mi nic powiedzieć. Michael tak łatwo pakuje się w kłopoty, a wy wiecie dokąd pojechali.
[Przeniesienie akcji do samochodu Marii, która kłóci się z Michaelem.]
Maria: Marathon w Texasie? To przecież inny stan.
Michael: 3 godziny dłużej.
Maria: Aresztują cię.
Michael: Za jazdę do Texasu?
Maria: Przekraczanie granicy stanu z nieletnią w skradzionym samochodzie. A ten wyrzucony telefon? Wystarczy popatrzeć jak prowadzisz. Widać, że masz skłonności przestępcze.
Michael: Niby jak?
Maria: Nie przekraczaj 130, silnik nie wytrzyma.
Michael: Nie wytrzyma od tych bredni.
Maria: Co jest w tym Marathon? Jakaś kobieta?
Michael: I tak nie zrozumiesz. Nic o nas nie wiesz.
Maria: Wiem więcej niż bym chciała.
Michael: Właśnie taka jesteś. Najważniejszy dzień w moim życiu a ty...
[Michael widzi, że za nimi jedzie radiowóz policyjny z włączonymi syrenami.]
Michael: Zadowolona? [zdenerwował się trochę.] Dalej, powiedz że cię porwałem. Co mi tam jedno aresztowanie więcej. [Walnął w kierownicę.]
Maria: Dlaczego to miał być najważniejszy dzień w twoim życiu? Masz 20 sekund.
Michael: Widzisz[pokazuje jej zdjęcie kopuły.] - to klucz do rozwiązania zagadki naszego pochodzenia. Jeśli ktoś dotrze tam przed de mną zniknie jedyny ślad jaki mieliśmy.
[Podchodzi Oficer do okienka samochodu.]
Oficer: 150 na godzinę. Dokąd synku się tak śpieszysz?
Maria: Chce mi się siusiu. Mam słaby pęcherz, a na ostatniej stacji wypiłam dużą colę. Kofeina zrobiła swoje i prosiłam go żeby jak najszybciej znalazł jakąś inną stację.
Oficer: Prawo jazdy proszę.
[Oficer zapisuje sobie dane Michaela i po chwili wręcza mu mandat. Michael jest jakby zdziwiony.]
Oficer: 5 kilometrów stąd jest bar, miła obsługa. Tylko nie za szybko.
Maria[gdy oficer odszedł do Michaela.]: Mam u ciebie kredyt.
[Kyle dzwoni i szuka gdzie Liz mogłaby być, wchodzi jego ojciec.]
Kyle: Dziękuje pani De Luca poszukam jej u Liz. [po chwili gdy zauważył ojca.] Kiedy przyszedłeś?
Valenti: Kilka telefonów temu. Do Evansów, Parkerów i do De Luca. Znowu Liz? Chcesz pogadać?
Kyle: Chodzi o Maxa.
Valenti: Co się stało?
Kyle: Nie wiem.
Valenti: Musiał coś zrobić żeby tak cię wkurzyć.
Kyle: Liz tak dziwnie zachowuje się w jego obecności. Dziś też, Max i Isabel wyjeżdżają w pośpiechu i biorą ją ze sobą. W środku rozmowy tak po prostu. Nie ma ich w domu, okłamali rodziców. Dziwne.
Valenti: Wiesz dokąd pojechali?
Kyle: Nie.
Valenti: Na pewno wrócą.
Kyle[widząc, że jego ojciec chce wyjść]: Myślałem, że zostajesz?
Valenti: Zostawiłem coś w biurze.
Kyle: Co wiesz na temat tego Maxa?
Valenti: Nie mieszaj się do tego.
Kyle: Co wiesz?
Valenti : Pogadamy później[i wychodzi.]
[Liz kupuje w automacie kawę w kubeczku dla Isabel. Isabel montuje dach na Jeepie.]
[Liz idzie z nią do Isabel woła ją a ona wpada wprost na kawy Liz, które miała w ręku.]
Isabel: Pięknie.
Liz: Staram się być miła.
Isabel: To się nie staraj.
[Liz wyrzuca na pół puste kubeczki po kawie i używa swoich zdolności żeby usunąć ze swojego ubrania kawę.]
Liz: Nic dziwnego, że zawsze jesteś taka nienaganna.
Isabel: Tak myślisz?
Liz: Jak Elle McPherson z maturalnej.
Isabel: To chyba odpowiedź na pytanie : Komu Zazdrościsz?
Liz: A ty? Komu zazdrościsz?
Isabel: Nikomu.
Liz: Nie chce ci go zabierać, nigdy bym sobie nie pozwoliła.
Isabel: Wiem.
Liz: A co jeśli coś tam znajdziecie? Zabierzesz go ode mnie?
[Isabel na to używa swych zdolności żeby usunąć kawę ze sweterka Liz.]
Liz: Dzięki.
[Max wychodzi z mini marketu.]
Jakiś facet[do agenta.]: Stary, muszę zadzwonić. Jak nie gadasz odwieś słuchawkę.
[Max spuszcza dwie z opon samochodu agenta. Liz, Max i Isabel odjeżdżają już i agent chciał jechać za nimi ale widzi, że ma spuszczone opony.]
[Z powrotem w samochodzie Marii.]
Maria: Wyłączyłeś ssanie?
Michael: Tak wyłączyłem.
[Samochód staje i dymi się z jego silnika.]
Maria: No zrób coś.
Michael: Nie podjudzaj.
Maria: Zmarszcz nos i pokaż jakieś kosmiczne czary mary.
Michael: Nie mogę.
Maria: Wykaż się ukrytą mocą.
Michael: To nie jest ukryta moc.
Maria: Jak zwał tak zwał - wydostań nas stąd.
Michael: Nie umiem.
Maria: Myślał by kto.
Michael: Do diabła z nim.
Maria: Z tobą też. Nie umie nawet otworzyć maski.
[Michael wysiada i próbuje naprawić auto jednak nie udaje mu się i podpala silnik.]
Michael[podchodzi do okienka samochodu.]: Dość mam upokorzeń. Idę na tylne siedzenie.
Maria: Porwałeś mnie, zepsułeś samochód a teraz jeszcze mam spędzić z tobą noc?
Michael: Nie fantazjujmy.
[Michael uderza o karton, który był obok niego.]
Maria: Ostrożnie z tym pudłem.
Michael: Będziesz cicho?
[Z kartonu wydobywa się gumowy balon z twarzą kosmity.]
Michael: Jak miło.
Maria: Matka je wytwarza. [widząc, że Michael znowu wysiada.] A ty dokąd?
Michael: Widzisz ten motel? Idę się przespać.
[Z powrotem w Maxa Jeepie.]
Liz: Już późno, zadzwońmy do rodziców.
Max: Nie.
Liz: Mogliby nam pomóc.
Isabel: Ona ma rację, przecież nic nie wiemy o tym miejscu.
Max: Nikt o nim nic nie wie.
Liz: Martwię się o Marie.
Isabel: A ja o Michaela a ty pewnie o to co znajdziemy pod kopułą.
Max: Jesteśmy bardzo blisko. Nie możemy tak po prostu...
[Telefon Liz dzwoni.]
Isabel: Nie odbieraj.
Liz: A jeśli to mama.
[Jeszcze kilka razy dzwoni, okazuje się, że dzwoni to Kyle.]
Kyle: Cześć Liz. Twoja mam powiedziała, że jesteś u Marii.
Liz: Tak.
[W tym momencie Kyle usłyszał jadącą ciężarówkę.]
Kyle: Czy to ciężarówka?
Liz: Nie, to telewizja. Po co dzwonisz?
Kyle: Zabrałem przez przypadek twoją książkę do historii, pomyślałem że ci ją podrzucę.
Liz: Możesz mi ją oddać jutro w szkole.
Kyle: Na pewno, jestem niedaleko.
Liz: Na pewno. Do jutra.
[Liz odkłada słuchawkę]
Kyle: Chyba jednak do dziś.
[Kyle wjeżdża na drogę nr 285 na południe.]
[Tymczasem Szeryf rozmawia z patrolem drogowym przez CB radio.]
Valenti: Tak, Jeep zarejestrowany na Philipa i Dian Evansów. Troje nastolatków.
Radio[oczywiście oficer gadający przez radio.]: W komputerze nic nie mamy. Niejaki Michael Guerin przekroczył szybkość, jadąc samochodem zarejestrowanym na nazwisko De Luca. Mówi to coś panu?
Valenti: Gdzie to było?
Radio: Na szosie 285.
[Valenti idzie zobaczyć na mapę, gdzie mogli jechać, zatrzymuje się na miejscowości Marathon w Texasie.]
Valenti: Dzięki za pomoc.
[I wtedy zobaczył na kopie 2 stron, które Michael wydrukował i wszystko było jasne.]
[Maria i Michael wchodzą do pokoju w motelu.]
Maria[gdy zobaczyła jak wygląda pokój.]: Aladyn w wersji porno?
Michael: Przynajmniej jest ciepło.
Maria: Nawet nie chce myśleć co mogłabym tu złapać.
Michael: Przestań zgrywać księżniczkę.
Maria: Do tej pory nieźle sobie w życiu radziłam ale jest mi zimno, jestem głodna. Siedzę w jakimś paskudnym motelu z facetem, którego ledwo znam. I naprawdę chce już wracać do domu.
Michael[po chwili namysłu.]: Poczekaj tu. Widziałem na dole jakieś dystrybutory z jedzeniem.[gdy już wychodził] Zamknij za mną.
[Z powrotem w Jeepie Maxa, Radio mówi o jakimś wypadku drogowym na drodze numer 285, czyli na tej na której jadą.]
Radio[oczywiście DJ, który mówił przez to radio.]: Komunikat do wszystkich kierowców zmierzających drogą 285 na południe. W okolicach Crown Gulch ruch został wstrzymany z powodu wypadku wielkiej ciężarówki, która zablokowała drogę. Zdaniem policji usuwanie wraku z drogi potrwa jeszcze jakieś dwie godziny. Słuchajcie naszych komunikatów.
Isabel: Oni pewnie zdążyli. Co robimy?
Max: Odpoczniemy.
Isabel: Chcesz spać w Jeepie? W takim miejscu, w trójkę?
[W pokoju motelowym Maria i Michael zadają sobie nawzajem pytania. Michael przyniósł wcześniej coś do jedzenia. Michael zaczyna jeść batonika.]
Maria: Więc wy też bywacie głodni?
Michael: Jasne.
Maria[patrząc na łóżko.]: Jakie, inne ludzkie potrzeby odczuwasz?
Michael[zbliża się do niej, tak blisko jakby chciał ją pocałować.]: Choćbyś była jedyną kobietą na Ziemi.
Maria: Ja też{Dito}. Poza tym nie chcę jutro dostać pały, więc lepiej odpowiedz na moje pytania. I nie wstawiaj kitu. Ulubione lody...?
Michael: Pistacjowe.
Maria: Program telewizyjny...?
Michael: Miliard w Rozumie.
Maria: Książka...?
Michael: Ulysses Joyca.
Maria: Nie czytałeś tego.
Michael: Złościli go ci, którzy wzięli to za żart, udając że wszystko zrozumieli podczas gdy w rzeczywistości nie znali siebie samych. Strona 655 [Maria patrzy się na Michaela zaskoczona.] Mówiłem, że nie zrozumiesz, następne pytanie.
Maria: Skoro jesteś taki mądry, czemu powtarzasz każdą klasę?
Michael: Który to numer?
Maria: To pytanie ode mnie.
Michael: Nie odpowiadam na takie.
Maria: A zatem 16 - Czego się boisz?
Michael: To idiotyczne.
Maria: Zatem wróćmy do pytania osobistego. Czemu jest dla ciebie tak istotne skąd pochodzisz?
Michael[po chwili zastanowienia.]: Bo musi istnieć coś lepszego niż Roswell. [widząc, że Maria się śmieje.]To cię śmieszy.
Maria: Nie po prostu... w dzieciństwie często budziłam się w nocy, wymyślałam sobie różne historie o moim ojcu. No wiesz kim był, co robił? Wszystkie kończyły się w ten sam sposób, że któregoś dnia przyjedzie wielką limuzyną i zabierze mnie i mamę gdzieś, gdzie będziemy żyli jak królowie. Myślałam musi być przecież coś lepszego niż Roswell.
Michael: Zamień limuzynę na statek kosmiczny a będziesz wiedzieć co ja myślałem.
Maria: Jestem zmęczona.
Michael: Długi był ten dzień. Chyba nie będziemy spali na jednym.
Maria[podnosi się i podchodzi tak blisko jak Michael wtedy.]: Choćbyś był ostatnim kosmitą na Ziemi.
[Tymczasem Max, Liz i Isabel czekają aż usuną wrak ciężarówki z drogi.]
Max[do Liz, Isabel bowiem rozmawiała z oficerem policji 30 metrów przed ich samochodem.]: Przykro mi.
Liz: Jakoś się przedostaniemy.
Max: Nie mówię o tej drodze[Liz spogląda się na Maxa.]. Mam na myśli wszystko. Michaela i tę całą historię z Marią, Isabel która jest taka... My też się różnimy.
Liz: Zauważyłam. Ja też przepraszam, za Kyla i za to jak przez moje głupie, nudne życie wpakowaliście się w kłopoty.
Max: Nic co dotyczy ciebie nie jest głupie. Poza tym czuje jakby moje też zaczęło się w dniu, w którym powiedziałem ci prawdę.
Liz: Rozumiem. [po chwili] Wiem, że postanowiliśmy nie czuć do siebie tego, ciągle uważasz, że to dobry pomysł?
[Max zbliża się do twarzy Liz {bardzo, bardzo blisko} Liz też już tak myślała że ją pocałuje , ale zamiast ją pocałować, to łata dziurę w dachu oczywiście przy udziale swoich zdolności. Liz odwraca się i zauważa to. ]
Max: Będzie ci cieplej.
Liz: To całe Marathon, wszystkie odpowiedzi, których szukacie dla ciebie są równie ważne jak dla Michaela.
[Isabel wchodzi i przeszkadza im, udało się jej jednak dowiedzieć kiedy usuną wrak ciężarówki.]
Isabel: Odblokują to za godzinę.
Max: Może już być za późno.
[Isabel spostrzega samochód Marii niedaleko ich, który stał zaraz przy motelu.]
Isabel: I to pod wieloma względami.
[Max, Isabel i Liz są przed pokojem, w którym spali Maria i Michael.]
Liz: Zapukajmy.
Isabel: Wchodzimy.
[Isabel otwiera drzwi za pomocą jej zdolności.]
[Maria, która spała na łóżku, obudziła się słysząc że ktoś wchodzi i spada z łóżka prosto na Michaela, który spał na podłodze.]
Maria[do Liz, Isabel i Maxa]: A wy co tu robicie?
Liz: Myśleliśmy, że masz kłopoty, ale chyba się myliliśmy.
Maria: To tylko tak wygląda.[do Michaela, który ubiera sobie buty.] Może im coś powiesz?
Michael: Kochanie, jak długo będziemy ich oszukiwać.
[Maria uderza go.]
Isabel: Ja ci wierzę, w życiu nie słyszałam żeby do kogoś powiedział kochanie.
Michael[do Maxa]: A ty jak zwykle ze wsparciem?
Max: Nie, ja jak zwykle posprzątać po tobie. Co ci przyszło do głowy?
Michael: Postanowiłem na was nie czekać. To całe Roswell, wasze rodziny, te pokrzepiające ideały - udawajcie dalej ale nie sądźcie, że to długo potrwa. Któregoś dnia się dowiedzą a wtedy wszyscy jak tu stoimy...
[Kyle wchodzi do pokoju, gdyż drzwi były otwarte.]
Liz: Kyle.
Kyle[do Michaela]: Co wszyscy jak tu stoicie?
Michael: Wynocha.
Kyle[do Michaela]: Czemu nie skończysz zdania? Boisz się, że odkryje wasz sekrecik? Boicie się, że dowiem się co tu wszyscy robicie w środku nocy?
Michael[chwyta go mocno]: Powiedziałem wyjdź.
[Michael rzuca Kyla w fotel, który się przewraca.]
Kyle[cały przestraszony.]: Coś cię za jedni? [Kyle wstaje.] Co tu się dzieje? Co ty wyprawiasz [pokazuje na Liz]? Zabieram cię stąd.
[Kyle bierze ją za rękę, lecz tym razem Max mu przeszkadza. Jest między nimi przepychanka no ale już nie taka jak z Michaelem.]
Max: Zostaw ją.
Liz: Przestańcie, to jakieś wariactwo. [zwraca się do Kyla.]Nie jestem już twoją dziewczyną.
Kyle: Nie wiem co tu się dzieje i nie obchodzi mnie to, ale chce żebyś wróciła ze mną.
Liz: To nie twój interes.
Kyle: Co ja w tobie widziałem?
[Kyle wychodzi w tym momencie.]
Max[do Liz, gdy Kyle już wyszedł.]: Odwiozę was. Nie, żadnych tajemnic. Maria i Ja też bierzemy w tym udział. Skoro nic nie wiemy jak możemy się bronić? Jak wam pomóc?
Michael[na to co mówiła Liz.]: Nie potrzebna nam pomoc.
Maria[do Michaela]: To następnym razem zabierz samochód komuś innemu.
Isabel: Co chcecie wiedzieć?
Liz: Wszystko.
Isabel: Staniecie się współwinni.
Liz: Zaczynaj.
[Max dosiada się do Isabel.]
Max: 3 tygodnie temu włamaliśmy się z Michaelem do biura Szeryfa, chcieliśmy znaleźć to zdjęcie.
Michael[uzupełniają Maxa]: To dla nas jedyny dowód, że istnieją inni, tacy jak my.
Max: Znaleźliśmy klucz. Kiedy Michael go dotknął, miał wizję.
Michael: Jakiejś kopuły.
Maria: Tej w Marathon?
Liz: Myślicie, ze klucz otworzy kopułę i wtedy się czegoś dowiecie? Czegoś co pomoże wam ustalić skąd pochodzicie? Więc na co czekamy.
[Valenti jedzie za nimi.]
[Grupa dojeżdża do kopuły.]
Isabel[do Michaela]: Tak jak to rysowałeś.
Michael: A nie mówiłem?
[Stoją przy drzwiach. Michael stara otworzyć się drzwi kluczem, który ukradł Valentiemu ale nie udaje się mu ich otworzyć.]
[Za to Max otwiera je ze swoimi zdolnościami.]
Max[do Michaela{o kluczu}]: Może przyda się wewnątrz?
[Wchodzą do kopuły.]
Liz: Najwyraźniej ktoś tu czegoś szukał.
Max: I to dawno temu.
Isabel[do Michaela]: Spróbuj coś zobaczyć.
[Michael bierze klucz ale niestety nie miał wizji.]
Michael: Nic.
Maria: Spróbuj jeszcze raz.
[Z Marią u boku Michael widzi jakieś ukryte pomieszczenie.]
Michael: Jest tu jakieś pomieszczenie.
Max: Gdzie?
Michael: Jest ukryte.
[Michael chwyta za kamień zaślepkę{była tam bowiem ściana z kamieni} i wtedy odkrywa się zamek za tym kamieniem.]
Isabel: Klucz.
[W podłodze otwiera się tajne przejście.]
[Już w środku gdy zeszli po schodach, Isabel zapala lampkę.]
Michael[do Maxa]: Znaleźliśmy
[Tymczasem grupa słyszy, ze ktoś z góry się zbliża, był to Szeryf, który dostał w głowę przez Topolsky.]
Liz: O boże.
[Ciąg dalszy nastąpi]
[Koniec odcinka.]
|